niedziela, 31 stycznia 2016

Słowa nieprzetłumaczalne

We wczesnym dzieciństwie sądziłem, że obce języki różnią się tylko permutacją liter, więc np. tłumaczenie z jednego języka na inny polegałoby np. na zamianie liter E na U, K na P itp. Każda litera z obcego języka powinna dac się przetłumaczyć na polski, a znając tłumaczenia wszystkich liter możemy przetłumaczyć wszystkie słowa i zdania.

Trudno mi było pogodzić się z tym, że jednak tak nie jest. Później podobnie trudne do przyjęcia było dla mnie to, że obce słowo może znaczyć różne rzeczy w różnym kontekście. Jeśli słowo coś znaczy, to powinno w każdym zdaniu znaczyć to samo.

To wszystko było, kiedy już umiałem czytać, ale długo zanim zacząłem poznawać język angielski. Na widok obcego napisu żądałem tłumaczenia, jeśli nie każdej litery z osobna, to chociaż każdego nieznanego słowa. Kiedy zacząłem mieć większą styczność z obcym językiem, zaakceptowanie tego, że różne języki są naprawdę różne, przyszło dość naturalnie.

Jeśli słowo nie ma odpowiednika w innym języku, to zwykle można to bardzo łatwo naprawić przez zapożyczenie, ale to nic innego jak przyznanie się do bezsilności. Dlatego będę brał pod uwagę słowa, które co prawda można przetłumaczyć na inny język, ale tylko przez zapożyczenie, zwłaszcza jeśli nie jest ono mocno zakorzenione (co objawia się m.in. adaptacją pisowni).

Główną grupą nieprzetłumaczalnych słów są słowa bezpośrednio związane z kulturą, np. nazwy potraw i produktów spożywczych: barszcz, spaghetti, baklava, oscypek; tańców ludowych itp. ale jeśli do kultury zaliczyć administrację, to też np. słowa związane ze szkolnictwem lub podziałem administracyjnym: zerówka, matura, gimnazjum, powiat, województwo. Jeśli w innym kraju nie ma (i nie było) podobnego systemu, to nie ma szans na znalezienie odpowiednika.

Ciekawsze są przykłady słów w mniej oczywisty sposób związanych z kulturą. Zaliczyłbym do tego słowa pochodzące od postaci literackich: wallenrodyzm, dulszczyzna, ale też takie słowa jak np. „przepić”. O ile przynajmniej w części języków słowiańskich są odpowiedniki, to np. po angielsku nie ma słowa oznaczającego „sprzedać i za uzyskane pieniądze kupić alkohol i wypić ten alkohol”.

Innym źródłem nieprzetłumaczalnych słów jest środowisko naturalne. Po odkryciu Ameryki wiele nowo poznanych rodzajów zwierząt i roślin dostało nazwy zapożyczone z języków tubylców: skunks, awokado, chilli, czekolada, kojot, ocelot, jaguar, petunia, pirania, tukan i wiele innych, a przy okazji takie wynalazki, jak hamak i kajak. Baribal (niedźwiedź czarny) może brzmieć indiańsko, ale nie ma potwierdzonej etymologii.

Jednak najciekawsze są chyba te z nieprzetłumaczalnych słów, które nie mają oczywistego źródła. Do takich słów należą m.in. nazwy uczuć i sytuacji życiowych, które krążą po Internecie na listach takich jak ta, a najsłynniejsze z nich jest na pewno „Schadenfreude”, które funkcjonuje już niemal jak zapożyczenie. Ale dla mnie jeszcze ciekawszy jest inny rodzaj słów. Chodzi o pomocnicze słowa, które same nie oznaczają konkretnych przedmiotów lub sytuacji. Przykładem takiego nieprzetłumaczalnego słowa jest எத்தனாவது po tamilsku (w wymowie mniej więcej „ettanawatu”). O ile po polsku da się to wyrazić w paru słowach: „który z kolei?”, to po angielsku jest trudniej i jeśli wypowiedź ma brzmieć naturalnie, to trzeba to obchodzić na różne sposoby (na przykład zamiast „którym z kolei jesteś dzieckiem” – „ile masz starszego rodzeństwa”).

Bogatym źródłem nieprzetłumaczalnych słów są języki sztuczne. Najbardziej oczywistym przykładem jest làadan, język w zamierzeniu feministyczny, mający pomóc opisać rzeczywistość z perspektywy kobiet. Został stworzony przez pisarkę i lingwistkę Suzette Haden Elgin na potrzeby książki Native Tongue. O ile wiem (po przeczytaniu większej części), same słowa języka nie pojawiają się w książce, autorce chodziło o postawienie się przed zadaniem bohaterek książki, tworzących własny język, aby lepiej zrozumieć ich sytuację.

Làadan posiada wiele przedrostków i przyrostków wpływające na znaczenia słów, w tym na stosunek emocjonalny mówiącej do wypowiadanych treści. Na przykład diídin to „święto”, a radiídin to „nie-święto”, definiowane jako „czas rzekomo będący świętem, ale tak naprawdę okropnie uciążliwy z powodu pracy nad przygotowaniami, zwłaszcza kiedy jest zbyt wielu gości i żaden z nich nie pomaga”. Podobnie thóo – „gość”, rathóo – „ktoś, kto przychodzi z wizytą doskonale wiedząc, że nie jest mile widziany i sprawia kłopot”. Jest też kilka słów na gniew, w zależności od tego, czy jest powód, czy jest winny i czy jest rozwiązanie, np. bama – jest powód, nie ma winnego, nie ma rozwiązania, bina – bez powodu, bez winnego, jest rozwiązanie. Więcej przykładów słow można znaleźć w słowniku.

Inny język sztuczny, lożban, zawiera wiele słówek, które przekształcają znaczenia innych małych słówek (lożbańskich odpowiedników przyimków, liczebników itp.), np. pytanie „który z kolei” składa się ze liczebnika pytajnego xo („jaka liczba?”) i słowka moi, które przekształca liczbę w liczebnik porządkowy xo moi. To samo słówko moi w połączeniu liczebnika ro (wszystko) daje znaczenie „ostatni” (ro moi). Inne słówka: roi, re'u tworzą z liczebnika określenia dotyczące czasu: xo roi – ile razy? ro roi – zawsze, xo re'u – który raz?, ro re'u – ostatni raz.

Inną trudno przetłumaczalną klasą słów w lożbanie są tzw. attitudinals, czyli słowa wprost określające stosunek emocjonalny mówiącego do przedmiotu wypowiedzi (pomysł ten został zapożyczony z láadanu, ale w lożbanie jest znacznie bardziej rozbudowany). Na przykład io wyraża szacunek, ui – szczęście, u'i – rozbawienie, iu – miłość, ue – zaskoczenie itd. Niektóre z tych słów da się przetłumaczyć na emotikony, ale dalece nie wszystkie. Do tego są modyfikatory pozwalające określić natężenie emocji: silne, słabe, neutralne, negatywne (np. ui nai – nieszczęście, u'i cu'i – stan neutralny między rozbawieniem a znużeniem) oraz określające kategorie emocji (np. duchowa/religijna, społeczna, fizyczna).

☆ ten wpis nie posiada satysfakcjonującego zakończenia