wtorek, 8 września 2015

Języki sztuczne

Języki sztuczne można porównać do sztucznych kwiatów. Sztuczne kwiaty mogą być prostsze w użyciu (nie trzeba podlewać) i chociaż powierzchownie są wzorowane na prawdziwych, to pewnych cech nie ma sensu naśladować (np. więdnięcia). Można też tworzyć kwiaty, które w rzeczywistości nigdy nie mogłyby wyewoluować. Oglądając dobrze zrobiony sztuczny kwiat możemy się czegoś dowiedzieć o budowie prawdziwych kwiatów. Z drugiej strony sztuczne kwiaty są jakby bezduszne. Mogą kogoś nabrać z daleka, ale z bliska zwykle widać, że to tylko plastik i tkanina. Prawdziwe kwiaty mogą mieć ciernie, mogą mieć trujące, ale jest w nich też jakaś energia płynąca z tego, że mają za sobą miliony lat żywej historii.

To porównanie mi się w ogóle nie podoba. Język nie jest kwiatem, który można podlewać w ogródku albo wsadzić do wazonu i postawić na komódce. W języku się myśli, żyje, mieszka. Dlatego raczej szukałbym porównań architektonicznych. Oczywiście to wymaga odwrotnego spojrzenia, bo nie mieszkamy w naturalnych domach. Jedyny naturalny odpowiednik, jaki mi przychodzi do głowy, to jaskinie, ale z kolei porównywanie języków naturalnych do jaskiń jest grubą przesadą. Jaskinie są prymitywne, nieprzyjazne, bardzo powoli się zmieniają, a przede wszystkim nie są wytworem ludzi.

Język to jedna z bardzo niewielu rzeczy, o których mówi się „naturalne”, mimo że są wytworem cywilizacji¹. W przypadku języka oznacza to, że powstał w sposób niezaplanowany, samorzutnie, i w podobny sposób się zmieniał: pewne słowa, konstrukcje, kategorie gramatyczne wychodziły z użycia, a inne wchodziły, bez żadnej instancji, która by to narzucała. I taki model można bardzo dobrze zobrazować w architekturze. Wyobraźmy sobie gmach, który powstał przez tysiące lat, który kolejne pokolenia rozbudowywały i przebudowywały dla własnych potrzeb, bez żadnego głównego architekta. Korytarze tworzą zagmatwany labirynt, a numeracja pokoi, choć pozornie logiczna, sprawia wiele niespodzianek: pokój 378 nie jest między pokojami 377 a 379, tylko na zupełnie innym piętrze, w innej części budynku, do której trzeba przejść przez niepozorny otwór w ścianie². W całym gmachu roi się od anomalii: bezsensownych schodków na środku korytarza, drzwi w ścianie dwa metry nad podłogą, ukrytych przejść itp. Łazienki znajdują się w nieoczekiwanych miejscach i przy bliższej analizie okazuje się, że są trzy rodzaje toalet męskich, a tylko jeden damskich, i na dodatek są jakieś toalety nijakie, do których nikt nie chodzi, chciaż potencjalnie mógłby.

Języki sztuczne można w uproszczeniu podzielić na trzy główne grupy: naturalistyczne, które starają się naśladować anomalie języków naturalnych, ale ze względu na ograniczenia ludzkiej wyobraźni nigdy nie są aż tak dziwaczne; pomocnicze, które również są wzorowane na naturalnych, ale starają się wyeliminować te anomalie (z różnym skutkiem) i eksperymentalne (filozoficzne, logiczne), które są budowane zupełnie od podstaw. Języki naturalistyczne często są tworzone na użytek fikcyjnych światów, eksperymentalne — do eksperymentów i zabawy, zaś języki pomocnicze są zwykle planowane jako środek do ułatwienia komunikacji międzynarodowej. Dla mnie najciekawsze są te eksperymentalne, ale do architektonicznej analogii najbardziej pasują pomocnicze³.

Ludzie są bardzo przyzwyczajeni do języków, w których mieszkają. Mają wyryte w świadomości wszystkie dziwne schodki i ukryte przejścia, do tego stopnia, że gdyby budynek stał się nagle bardziej uporządkowany, to stale by się potykali i wpadali na ściany. Dzieci również czują się w nim świetnie: mimo zakazów zjeżdżają po poręczach i smarują graffiti na ścianach (zanim zostanie zmyte, zasłoni je kolejna warstwa).

Nauka nowego języka to kłopot porównywalny z przeprowadzką i nauczeniem się od nowa kolejnego zagmatwanego gmachu. Jest trochę łatwiej, jeśli nowy gmach ma podobną budowę, a zwłaszcza podobne anomalie. Dobrze zaprojektowany język pomocniczy byłby jak dobrze zaprojektowany budynek: regularny, bez anomalii, koedukacyjne łazienki, przyjazna fasada. Nie trzeba w nim mieszkać na stałe, ale można się w nim spotkać z obcymi ludźmi, na neutralnym terenie. Ale ludzkie przywiązanie do anomalii i niechęć do budynków, w których mało kto mieszka na stałe, sprawia, że projektowanie porządnych gmachów nie jest traktowane poważnie, a w związku z tym rozwija się bardzo powoli, a kolejni architekci popełniają te same oczywiste błędy. Dodatkową trudnością jest to, że do sprawdzenia budynku trzeba wpuścić do niego ludzi, a to się zwykle kończy tak, że albo ci, którzy zdążyli się zadomowić, protestują przeciw zmianom zarządzanym przez architekta, albo sami zarządzają zmiany, które architektowi się nie podobają. Zachodzą też istotne zmiany wystroju. Język, który odniósł największy sukces, był pomyślany jako ambasada pokoju na świecie, a po ponad stu latach jest raczej hipisowskim squatem, chociaż sama architektura zmieniła się naprawdę nieznacznie.



¹ Nie jedyna, bo jest też np. jogurt naturalny.
² Jeśli ktoś spędził odpowiednio dużo czasu na załatwianiu spraw w urzędach, to wie, o czym mówię.
³ Języki naturalistyczne są jak elfickie pałace, a eksperymentalne — trochę jak gniazda niehumanoidalnych obcych, czy coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz